Stanowczo odradzam studiowanie germanistyki na Uniwersytecie Warszawskim osobom, które chciałyby tam podnieść swój poziom znajomości języka niemieckiego. Staroświeckie metody nauczania panujące w Instytucie Germanistyki potrafią skutecznie zniechęcić do samego języka. Studiowałam tam 2 lata po rozszerzonej maturze z niemieckiego na poziomie pow. 80% i nie zauważyłam, żeby mój niemiecki się rozwinął. Myślę, że te studia mogłyby polepszyć język, ale raczej u osób na poziomie średniozaawansowanym. Znacznie bardziej pomogły mi zagraniczne kursy językowe, przede wszystkim w mowie. Po 2 latach postanowiłam zrezygnować i przeniosłam się na studia magisterskie na SGH, gdzie poziom nauczania języka był znacznie wyższy i praktyczniejszy w późniejszym życiu.
Pierwsze dwa lata licencjatu na "Germie" to uczenie się na pamięć przysłów z kotkami, pieskami i kolorkami. Kadra akademicka to jeden wielki śmiech na sali wraz z ich dyrektorem panem M., który na spotkaniu powitalnym studentów uraczył wszystkich swoją sfrustrowaną przemową na temat tego, że po tych studiach nie ma pracy i w życiu liczą się tylko znajomości (co jest nieprawdą, bo masa obrotnych osób, które znam i przetrwały te studia zarabiają teraz więcej od samych wykładowców stąd też może ich frustracja).
Atmosfera na wydziale panuje jak w średniowiecznej szkole, materialy są starodawne, nauczyciele stanowczo odradzają internetowe słowniki, gdyż dobre są tylko te niezaktualizowane papierowe, wymiany zagraniczne do Niemiec są zabraniane studentom ze słabszym poziomem języka, bo przecież nigdzie nie nauczą się języka tak dobrze, jak z żóltych kartek na przedpotopowym wydziale germanistyki w Warszawie, nie ma tam standardowej 2 tyg. sesji jak na innych kierunkach, sesja i nawał bezużytecznej nauki trwają praktycznie przez cały rok, dodatkowo w semestrze zimowym są już zadania domowe na "po świętach Wielkanocnych", chociaż semestr letni się jeszcze nie zaczął, Panie nauczycielki rozpowiadają zjełczałe historie z ich lat młodości wyśmiewające, że w dzisiejszych czasach też wszystkie studentki na 5 roku są ciężarne i mało zainteresowane nauką (spotkałam tylko jednego "ciężarnego" studenta i był to mężczyzna), Panie i Panowie nauczycielki także bezwzględnie odradzają studiowanie ekonomii, bo po co, przecież filologia jest ważniejsza i po głowie dostaje się tym studentom, którzy zdradzają germanistykę równolegle z prawem/ekonomią/lub innym prosperującym kierunkiem. Na wydziale brakuje dobrego biura karier, studenci zachęcani są w najlepszym wypadku do pracy nauczycielki w szkole (co oczywiście może być fajną opcją dla niektórych, ale na pewno nie dla wszystkich osób). Natomiast w większości przypadków ofert to najwyżej praca fizyczna zagranicą. Podczas gdy w gruncie liczba ofert pracy na polskim rynku dla osób ze znajomością niemieckiego np. w międzynarodowych firmach z kilkutysięczną pensją jest naprawdę duża.
Ogólnie decydujcie się na te studia, tylko jeśli faktycznie nie macie możliwości studiowania innych kierunków lub jeśli sama filologia jest dla Was pasją (chociaż dla mnie też była, ale sposób nauczania na tym wydziale ją jakby ugasił). W późniejszym życiu zawodowym raczej wszyscy patrzą na rzeczywistą znajomość języka, a nie fakt ukończenia germanistyki.
Dobra praca po tym kierunku lub bez niego, ale z dobrym językiem niemieckim zawsze się znajdzie, bo jest duże zapotrzebowanie na rynku polskim i zagranicznym na specjalistów z tym językiem w różnych branżach.