"Nijou czysze ma", czyli Pani Doktor na Dalekim Wschodzie
Dr Agnieszka Tomaszewska z Instytutu Fizyki Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie przez dwa i pół roku przebywała na stażu naukowym na Dalekim Wschodzie. W Korei Południowej i w stolicy Tajwanu mieście Tajpej ciężko pracowała w nowoczesnych laboratoriach. Niemniej jednak znajdowała czas na to, aby poznawać jakże inną od naszej, kulturę, wierzenia i obyczaje Azjatów, a także uczyła się podstaw języka chińskiego i koreańskiego. Ponoć Europejczykowi nie jest łatwo zrozumieć mentalność i kult pracy ludzi Wschodu. Łatwiej z językiem, bo chociaż jest trudny, to pani doktor ma na tym polu pewne osiągnięcia.
Marek Makowski: Co spowodowało, że pojechała pani na Daleki Wschód?
Dr Agnieszka Tomaszewska: Po obronie doktoratu w Instytucie Fizyki AJD poczułam pewien niedosyt. Chciałam zobaczyć jak wygląda nauka w innych ośrodkach akademickich na świecie. Korzystając ze zbiegu okoliczności udało mi się uzyskać kontakty z naukowcami koreańskimi. Pomyślałam czemu nie? - do odważnych świat należy. Po dopełnieniu formalności pojechałam na staż do Korei Południowej. Konkretnie, do Inha University w mieście Incheon koło Seulu. Spędziłam tam rok.
MM: I jakie wrażenia? To prawda, że Koreańczycy są zapracowanym narodem?
Dr AT: Całkowicie zaskoczył mnie tamtejszy model życia. Studenci i pracownicy uczelni spędzają niemalże cały dzień w laboratorium. Jeśli trzeba zostają w pracowniach do północy, a nawet do rana. Uczelnia i kierownik zespołu dba nie tylko o organizację, pozyskiwanie funduszy i wydajność pracy, ale i o to, by w grupie współpracowników panowała życzliwa i przyjazna atmosfera. W złym tonie leży jednak wyrażanie własnych opinii i komentarzy. Raz w miesiącu szef zaprasza cały zespół badawczy do restauracji na wystawny obiad. Tam jest miejsce na pogaduszki i prywatność.
MM: To Koreańczycy w takim razie muszą być wydajni. Z pewnością, gdy tak dużo pracują mają z tego wymierne efekty.
Dr AT: Wspomnę, że oprócz roku spędzonego w Korei byłam jeszcze później na stażu na Tajwanie. W zasadzie, to bardzo do siebie podobne społeczeństwa. Dla obu praca znajduje się na szczycie hierarchii wartości. Na wyniki prac naukowców czekają najważniejsze firmy: elektroniczne, motoryzacyjne, chemiczne... Stąd ogromne środki jakie rządy przeznaczają nie tylko na kształcenie, ale też rozwój badań. Doskonale wyposażone laboratoria i programy naukowe zapewniają dobre warunki pracy. Stąd tak ważna jest innowacyjność i wynalazczość. Pracownicy akademiccy mają na swoim koncie przynajmniej po kilka patentów. Tego oczekują od nich nie tylko władze uczelni, ale też jest dobrze postrzegane wśród kolegów z pracy, znajomych i bliskich. To kwestia prestiżu i skoku cywilizacyjnego jakiego oba narody doświadczyły w ostatnich dekadach.
MM: Czyli oni cały czas tylko pracują?
Dr AT: Pracują dużo, ale nie cały czas. W kontrakcie pracownicy mają np. zapisane, że przysługują im przerwy na lunch. Ciekawostką może być fakt, że nie wszystkie grupy zawodowe, a przynajmniej tylko nieliczne mają emerytury! W gronie szczęśliwych są m.in. tajwańscy nauczyciele. By jednak zostać pedagogiem trzeba być bardzo dobrym specjalistą w swojej dziedzinie i mieć niebywałe szczęście. Wspomną tutaj, że studia na kierunku nauczycielskim nie uprawniają od razu do pracy w jednostkach oświatowych. Po ich zakończeniu przyszły pedagog musi odbyć półroczną praktykę w szkole, za co nie tylko nie otrzymuje wynagrodzenia, a nawet więcej - musi zapłacić za przyjęcie na staż. Potem, za każdym razem starając się o wakat w szkole musi zdać bardzo trudny egzamin sprawdzający wiedzę merytoryczną, a także pomyślnie wypaść na rozmowie kwalifikacyjnej. Wakatów w szkołach jest jednak coraz mniej gdyż tam, podobnie jak u nas społeczeństwo zmaga się z problemem niżu demograficznego. Ludzie pracują do późnej starości. Później żyją z tego, co sobie odłożyli lub zakładają małe rodzinne firmy, np. sklepiki, które są czynne do późnych godzin w nocy. Inną ciekawostką, która może zobrazować pracowitość ludów Dalekiego Wschodu jest brak wakacji dla młodzieży akademickiej. Życie na uczelni toczy się przez cały rok. Nigdy nie wygasa. Laboratoria są zawsze pełne studentów i naukowców.
MM: To jakie są ich słabe strony? Mają je w ogóle..?
Dr AT: Oczywiście, że mają. Zauważyłam, że w laboratoriach niechętnie lub rzadko rezygnuje się z jednej metody badawczej na korzyść innej. Ludzie są mało kreatywni i mam wrażenie, że mniej pomysłowi niż u nas. Lubią pracować, ale często spędzanie długich popołudniowych czy wieczornych godzin w pracy nie ma nic wspólnego z efektywnością. Po prostu udowadniają sobie i innym, że są zapracowani. Tymczasem często pracują mało wydajnie, rozkładając to, co można zrobić w godzinę czy dwie na cztery lub sześć... Również niż demograficzny (na Tajwanie) jest być może spowodowany tym, że ciągle w społeczeństwie dominują i tradycje. Nim dojdzie do zawarcia małżeństwa rodziny przyszłych małżonków muszą się poznać i zaakceptować. Z kolei kandydaci na stworzenie małżeństwa muszą już coś w życiu osiągnąć. Mieć stałą pracę, konto w banku z odpowiednią ilością zer, pozycję w społeczeństwie. Mało kto dorabia się tego w okolicach trzydziestki. Potem brakuje czasu na większą rodzinę niż znany nam w Europie model dwa plus jeden. Cóż, są tylko ludźmi nie robotami!
MM: A stosunek do kobiet? Słyszałem, że pod tym względem panują w Azji zupełnie inne zwyczaje niż u nas...
Dr AT: Kobieta nie jest tam traktowana tak jak u nas. Nie może liczyć na pomoc przy dźwiganiu ciężkiej aparatury w pracowni. W Korei nie ma dżentelmenów. Może nie są niegrzeczni, ale też nie są pomocni i nie rozczulają się nad płcią piękną. Nie ma taryfy ulgowej w niczym. To jest po prostu ich tradycja i trzeba to zaakceptować.
MM: Wiedzą coś o Polakach?
Dr AT: Mają mgliste pojęcie. W Korei wydaje im się, że w Polsce jest bardzo zimno. To tak jakby u nich było znacznie cieplej niż u nas (śmiech). A koreańska zima jest przecież równie nieprzyjemna jak u nas. Co prawda, temperatury zimą są nieco wyższe, ale zawarta w powietrzu woda potęguje wrażenie chłodu. Znają nazwisko Lecha Wałęsy. Na Tajwanie z kolei ze sławnych Polaków kojarzą Madame Curie i nieżyjącą już noblistkę Wisławę Szymborską. No i może jeszcze to, że Tajwańczycy są przekonani iż jesteśmy bogaci. Przecież od lat należymy do Unii Europejskiej i jesteśmy krajem Europy Zachodniej. W ich myśleniu nie może być inaczej!
MM: A jak ze znajomością języków? Trzeba uczyć się chińskiego czy koreańskiego, by marzyć
o pobycie tam?
Dr AT: Mieszkańcy Wschodu, począwszy od najmłodszych lat uczą się języka angielskiego. Ale oba społeczeństwa słabo sobie z tym radzą. Czasem są to uwarunkowania genetyczne, czasem bariery mentalne. Niektóre głoski dla nich w ogóle nie istnieją, czyli wymówienie bez błędu angielskich słówek jest niemożliwe. Kiedyś oglądałam program edukacyjny w telewizji poświęcony nauce języka angielskiego i ze zdziwieniem dowiedziałam się, że Egipt leży w Europie! W trakcie pobytu na Tajwanie miałam czas na naukę chińskiego (przyp. autora tzw. „mandaryńskiego"). „Nijou czysze ma" - znaczy „na spożycie czego ma pan ochotę"? (hahahah). Oczywiście biegle nie umiem mówić, ale trochę się nauczyłam.
MM: Warto wyjeżdżać za granicę na staż?
Dr AT: Jak najbardziej. Człowiek może się masę nauczyć i dowiedzieć. Zyskuje się umiejętności, które tutaj u nas w Polsce nie byłyby możliwe do opanowania. Na Wschodzie mają o wiele lepsze laboratoria, bo inwestuje się w naukę i jej rozwój. My naukowcy jesteśmy potrzebni! Moje wyjazdy nie byłyby możliwe bez życzliwości władz AJD. Szczególne podziękowania chciałabym skierować pod adresem prof. Zdzisława Stępnia i rektora profesora Zygmunta Bąka. Młodzi naukowcy! Jeśli marzycie o karierze i zapewnieniu sobie rozwoju wyjeżdżajcie na staże, ale wracajcie do Polski. Liczę, że i tutaj wkrótce będziemy doceniani.
MM: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów w pracy i życiu osobistym
Dr AT: Dziękuję
Dr Agnieszka Tomaszewska mieszka w Częstochowie. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. C. K. Norwida w Częstochowie. Później studiowała fizykę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Częstochowie. Następnie obroniła pracę doktorską w Instytucie Fizyki tejże uczelni. Zajmuje się fizyką powierzchni.