Uczniowie pod obstrzałem kamer
Kamery zapewniają bezpieczeństwo, zwiększają komfort pracy i nauki dzieci oraz całego grona pedagogicznego. Ograniczają zniszczenia mienia szkoły, a tym samym prowadzą do zaoszczędzenia znacznej kwoty pieniężnej wydawanej corocznie na bieżące remonty.
Identyfikator, ochroniarz, kamery na korytarzach, każdy gość jest legitymowany, a jego dane zostają wpisane do specjalnego zeszytu wraz z godziną wejścia i wyjścia na teren szkoły. Czy kamery, strażnik na korytarzu, kontrole policji są w stanie zapobiec kradzieżom odzieży lub innych rzeczy osobistych, wymuszaniu czy zastraszaniu szczególnie uczniów młodszych klas przez ich starszych kolegów? Czy można zapobiec groźnym pobiciom i przestępstwom związanym z rozprowadzaniem środków odurzających? Wbrew pozorom odpowiedź nie jest jednoznaczna. Zawsze znajdą się zwolennicy, jak i przeciwnicy tego typu rozwiązania.
Nie ulega wątpliwości, że kamery zapewniają bezpieczeństwo, zwiększają komfort pracy i nauki dzieci oraz całego grona pedagogicznego. Ograniczają zniszczenia mienia szkoły, a tym samym prowadzą do zaoszczędzenia znacznej kwoty pieniężnej wydawanej corocznie na bieżące remonty. Zarejestrowane przez kamery sytuacje mogą być często jedynym dowodem przestępstwa, gdy np. świadkowie zdarzeń nie chcą lub boją się „zeznawać” w obawie przed odrzuceniem ich ze strony kolegów lub w obawie o własne bezpieczeństwo. Ma to istotne znaczenie zwłaszcza w walce z dealerami, którzy rozprowadzają po szkołach środki odurzające. Osoba ochroniarza, który przez cały dzień na ekranie monitora obserwuje to, co się dzieje w szkole i na jej terenie przyczynia się do tego, że dealerzy narkotyków omijają szkołę.
Istotnym elementem każdego monitoringu jest również aspekt psychologiczny. Już sama świadomość, że jest się obserwowanym wymusza na tych osobach bardziej kulturalne i przemyślane zachowanie. Tę właśnie ideę próbują wykorzystać osoby zarządzające placówkami oświatowymi. Atrapy kamer z jednej strony znacznie zwiększają „optycznie” ilość monitorowanych miejsc, z drugiej strony obniżają koszty całego systemu monitoringu, który nie należy do tanich przedsięwzięć.
Ale czy kamery w szkołach są od dawna wyczekiwanym remedium na problemy wychowawcze polskiej oświaty? Kolejni dyrektorzy przerażeni narastającą falą wandalizmu, lekceważenia nauczycieli, palenia papierosów, używania narkotyków i brzydkich słów decydują się na instalację kamer w swoich placówkach ufając, że rozwiążą wszystkie ich bolączki.
Trzeba jednak podkreślić że tego, czego boją się pedagodzy, nie można rozwiązywać za pomocą tzw. „półśrodków”. Kamery na korytarzach, w szatniach, ich atrapy w toaletach nie zastąpią roli edukacji. Wprowadzając tego typu rozwiązania szkoła przestaje być placówką, gdzie oprócz przekazywania wiedzy, przede wszystkim wychowuje się dzieci i młodzież. Staje się obiektem, w którym czujne oko „Wielkiego Brata” czuwa nad „domownikami” i rejestruje każdy ich ruch, a panowie w mundurach przeszukują plecaki i decydują, kogo wpuścić.
Dlatego warto zastanowić się: jakie będą te młode osoby, wychowywane pod powszechnym nadzorem? Czy będą potrafiły zrozumieć istotną różnicę między: „nie kradnę, bo uważam to za czyn niegodny człowieka”, a „nie kradnę, bo mnie podglądają i łatwo wpadnę.”
Mało prawdopodobne, by systemy monitoringu ukształtowały morale dzieci i młodzieży. Jeśli nie uczynią tego rodzice, nauczyciele, pedagodzy, to z pewnością nie zrobi tego kamera przemysłowa.