Pokochaj szefa czyli wyjazd integracyjny
Są tacy, którzy z niecierpliwością odliczają czas od jednego do kolejnego wyjazdu. Inni traktują go jako mało przyjemny obowiązek, z którego nie wypada lub nie można się wykręcić. Mowa o wyjazdach integracyjnych.
Kiedyś były zakładowe grzybobrania, teraz wyjazdy integracyjne, połączone niekiedy ze szkoleniami. Niektórzy z niecierpliwością odliczają czas od jednego do kolejnego wyjazdu. Inni traktują go jako mało przyjemny obowiązek, z którego nie wypada lub nie można się wykręcić. Niezależnie, czy ktoś pracuje w korporacji, czy małej firmie - integracja musi być!
Wyjazdy firmowe traktowane są jako forma nagrodzenia pracowników za pracę, mają służyć budowaniu pozytywnych relacji w zespole. Najczęściej więc ich organizację przejmują profesjonalne firmy, które program dostosowują do zapotrzebowania zamawiających. Choć tak naprawdę, stałymi punktami programu są: luksusowy ośrodek wypoczynkowy, zajęcia zespołowe oraz wieczorne, mocno rozrywkowe bankiety, grille czy ogniska. A to wszystko po to, aby zabiegani, zestresowani pracownicy mogli się zrelaksować, zacieśnić więzy, lepiej poznać, nauczyć lepszej współpracy. A może jeszcze po coś?
Za …
" - Wyjazd integracyjny to przede wszystkim fajna zabawa, oderwanie się od codziennych obowiązków, bliższe poznanie ludzi, których znamy tylko od strony zawodowej. A i szef jakby bardziej ludzki” - uważa Natalia.
Taki wyjazd to trochę jak wycieczka szkolna: obowiązki zawodowe i domowe zostawiamy na kilka dni za sobą. Może się okazać, że „ta okropna Julka z księgowości” jest całkiem sympatyczna, dużo bardziej rozmowna niż kiedy tkwi w świecie liczb i kont, a kierowca Marek bywa szarmancki i lubi te same książki. Poznanie w niesłużbowych sytuacjach skrywanych, pozytywnych cech kolegów pozwoli przyjaźniej powrócić do codziennych zawodowych zadań i problemów. A do tego kto nie lubi spędzić kilku dni w komfortowym hotelu z basem, jacuzzi, saunami, pozwiedzić nowe miejsca czy po prostu odpocząć.
… a nawet przeciw
„ - Z moich obserwacji wynika, że mało kto lubi takie wyjazdy. Gdy tylko pada hasło wyjazd integracyjny zaczyna się kombinowanie, jak najpóźniej dojechać i jak najwcześniej wrócić, a najlepiej jak się wywinąć. Koleżankom zaczynają nagle chorować dzieci, albo muszą pójść na wcześniej ustalone zabiegi lekarskie. Niekiedy o obecności przedstawicieli działu decyduje losowanie. Szczerze nie cierpię tych wyjazdów. Wkurza mnie, ze pracodawca zabiera mi mój prywatny czas. Najbardziej dziwi mnie jednak, że szefowie, którzy urywają się z wyjazdu jako pierwsi, pod pretekstem "niekrępowania" zespołu, mimo wszystko wydają kasę na te imprezy” - taką opinią wyraża jedna z internautek.
Przeciwnicy wyjazdów firmowych zarzucają im sztuczność. Osoby będące w niekoniecznie przyjacielskich relacjach mają się w swoim towarzystwie świetnie bawić. Do tego alkohol w często nieograniczonych ilościach rozwiązuje języki, co bywa wykorzystane przez niektóre osoby, a zbytnia szczerość, nie zawsze kończy się korzystnie. Przygotowane zajęcia i forma spędzenia wolnego czasu nie dla wszystkich jest szczytem marzeń. Nie każdy menedżer będzie z entuzjazmem budował domek z kartonu czy udawał zieloną żabkę. Panująca na takim wyjeździe swoboda, albo wyraźne oczekiwanie, aby wszyscy byli swobodni i na luzie powoduje krępujące sytuacje, nadużycia w relacjach z kolegami i nierzadko wybryki, które będą przez kolejny rok opowiadane jako firmowa anegdota, ale popularności i dobrej sławy ich bohaterom nie przyniosą.
„ - Jestem pracownikiem dużej instytucji finansowej. Od pewnego czasu moja firma organizuje wyjazdowe imprezy integracyjne pod szyldem “szkolenia team building” - opowiada Piotr. - Mają one za zadanie zbudowanie skutecznego zespołu pracowników, który ma dążyć do wytyczonego przez pracodawcę celu. Ponieważ mam już kilkunastoletnie doświadczenie zawodowe i doskonale znam swoje miejsce w organizacji oraz zakres obowiązków, a także rozumiem strategię rozwoju firmy, mam krytyczne podejście do tego typu szkoleń. W moim odczuciu wprowadzają one bardzo sztuczną atmosferę, a ich uczestnicy na siłę starają się udowodnić, że potrafią bawić się jak dzieci pod dyktando prowadzących (niejednokrotnie wyspecjalizowanych do prowadzenia tego typu szkoleń psychologów). Prowadzący szkolenie wykorzystują techniki (tricki) psychologiczne, by ludzie, którzy na co dzień reprezentują często sprzeczne interesy, wręcz skonfliktowane działy organizacji, byli zmuszeni rozwiązywać wspólnie jakieś zagadki, czy realizować absurdalne zadania (np. budować samochód z materiałów biurowych), po to tylko, by pracować przy tych zadaniach w jednym zespole”.
Wino, kobiety, śpiew… i znowu poniedziałek
„ - Ponadto w czasie tego typu szkoleń odbywają się imprezy wieczorne, na które firma nie żałuje pieniędzy, które rzecz jasna mogłyby zostać przeznaczone na inne cele, np. system motywacyjny lub premiowy. W czasie tych imprez pracownicy mają się jeszcze bardziej zżyć ze sobą dzięki muzyce, dobremu jedzeniu i alkoholowi - dodaje Piotr. - Kolejnym mankamentem tego typu szkoleń w moim odczuciu jest fakt, iż często odbywają się one w weekendy lub o nie zahaczają, co w konsekwencji odbywa się kosztem czasu, który powinien być poświęcany rodzinie, a nie koleżeństwu z pracy”.
Atmosfera takiego wyjazdu dużo zależy od relacji między pracownikami, a przede wszystkim na linii szef - pracownik. Ale i tak wiele osób uważa takie wyjazdy za stratę czasu, która nie przynosi nic poza obnażeniem zachowań kolegów i koleżanek, o których nie chcielibyśmy wiedzieć. Bo po takim wyjeździe znowu przychodzi poniedziałek i jak gdyby nigdy nic trzeba powrócić do swoich dawnych ról.
„ - Nie zawsze kopiowanie zachodnich rozwiązań menedżerskich jest skuteczne. Życie pokazuje, że po powrocie ze szkolenia nic się nie zmienia i ci, którzy mieli problemy z szukaniem wspólnych rozwiązań czy dążeniem do wytyczonych celów organizacji, nadal je mają” - podsumowuje Piotr.
Ci wszyscy, którzy dopiero zaczynają swoją drogę zawodową i przed nimi wspomniane wyżej dla jednych atrakcje, dla innych obowiązki wynikające z relacji służbowych, niech przynajmniej nie budują swojego wyobrażenia o wyjazdach firmowych jedynie na podstawie jednego z „dzieł” polskiej kinematografii, jakim był właśnie „Wyjazd integracyjny”.