1) Mimo negatywnych opinii dotyczących pracy Dziekanatu, to uważam, że są przesadzone i krzywdzące. Panie w Dziekanacie zawsze były mnie miłe i życzliwe. Co więcej, zawsze odpisywały na wiadomości elektroniczne. Szkoda, że ciągła rotacja panuje w Dziekanacie, ponieważ poprzedni team też uważam, że był świetny.
2) Minusem uczelni są braki w kadrach dydaktycznych (bywały semestry, gdzie z jedną prowadzącą mieliśmy 3 przedmioty z 7 w semestrze zwłaszcza na ostatnim roku kosmetologii, co negatywnie wpływało na jakość kształcenia, ponieważ na każdym egzaminie obowiązywały jedne i te same zagadnienia i prezentacje). Niektórzy pamiętają te same prezentacje z licencjatu.
3) Zaletą uczelni są magistrowie, którzy prowadzą zajęcia praktyczne (w nich cała nadzieja). Cenię ich za doświadczenie, fachową wiedzę oraz chęci nieustannego rozwoju i dzielenia się swoimi zarówno sukcesami jak i porażkami. Niestety przykre jest to, że mają większą wiedzę od osób z stopniami doktora, którzy niestety skupili się na dydaktyce (stricte wiedza książkowa, niekiedy z błędami), a nie praktyce. Na pracowniach zawsze panowała fajna atmosfera, a Panie Magister były świetne (zawsze przekazywały nam wiedzę w oparciu o nowe wytyczne; doniesienia naukowe zgodne z evidence-based-medicine, EBM). A co najważniejsze prezentacje na zajęciach praktycznych, były bardzo tematyczne i przemyślane w porównaniu do wykładów, gdzie wszystko było ciurkiem przepisane z podręczników. Dziękuję Paniom Magister za przedmioty: kosmetologia pielęgnacyjno – lecznicza, techniki łączone w kosmetologii pielęgnacyjno – leczniczej, kosmetologii w medycynie estetycznej oraz terapii fotodynamicznej i światłolecznictwa.
4) Śmieszne są konkurencję i „wyścigi szczurów” pomiędzy wykładowcami.
5) Żałosne są Plebiscyty na Najlepszych Dydaktyków Roku, gdzie pojawia się kategoria wykładowcy „obiekt westchnień”. Uważam, że wykładowcy powinni być od nauczania, a nie od tego, aby studenci fantazjowali o prowadzącym (jest to po prostu nie etyczne i smutne, że wykładowcy muszą przez takie plebiscyty podnosić sobie samoocenę). Nadmienić pragnę, że wygrywają ciągle jedne i te same osoby.
6) Na konferencjach naukowych brak obiektywizmu.
7) Zaletą uczelni były również liczne, ciekawe i niekomercyjne szkolenia.
8) Bardzo ciekawe zajęcia były z mikrobiologii skóry. Prowadząca bardzo surowa i wymagająca, ale ma największą wiedzę w porównaniu do innych prowadzących (praktycznie nigdy nie czytała z prezentacji, a wszystko co przekazywała studentom było przemyślane). Chodząca ENCYKLOPEDIA. Dużo ciekawostek i merytorycznej wiedzy.
Reasumując nie polecam studiów II stopnia na kierunku kosmetologia (strata czasu, pieniędzy oraz nerwów), ponieważ jest bardzo mało zajęć praktycznych. Uczelnia oferuje niekiedy więcej godzin dydaktycznych poświęconych na inne przedmioty, które są mało ważne z punktu widzenia kosmetologii.