Witam serdecznie, z całą przykrością muszę stwierdzić że Uczelnia ta wystawia sobie bardzo złe świadectwo za przyczyną daleko idącego i głębokiego izolacjonizmu w świecie nauki pod względem wzbogacania i wymiany doświadczeń naukowych przez studenta. Co trzeba przyznać, owszem od jakiegoś czasu są organizowane sympozja naukowe i konferencje, jednak taka współpraca ma charakter jedynie okazjonalny i sporadyczny, nie mający żadnego przełożenia na praktykę i świat studencki. Nie ma ponadto żadnych umów podpisanych z instytucjami które umożliwiałyby poszerzanie horyzontów i doświadczeń zawodowych tak jak ma to miejsce na Uwr. Nie ma żadnych możliwości na wymiany studenckie, podczas gdy na innych wydziałach teologicznych znakomicie funkcjonują wymiany do Włoch, Niemiec lub Francji. Studenci świeccy są traktowani często w sposób marginalny podczas zajęć, klerycy mają pryncypialne znaczenie ze względu na ich formację do kapłaństwa. Dodatkowym argumentem który działa na nie korzyść Wydziału jest ograniczona liczba studentów co negatywnie przekłada się w moim przekonaniu na atmosferę panującą na wydziale - trudno o akademicki charakter na korytarzu, w salach gdzie liczba studentów jednego roku nie przekracza 11 osób... Nie będę oceniać ludzi, lecz na wydziale nie brakuje osób które mają ortodoksyjne, fanatyczne nastawienie do rzeczywistości i zniechęcają tym samym ludzi swoim ignoranctwem i brakiem tolerancji wobec różnicy przekonań, także na płaszczyźnie wiary i moralności. Chcę, dzieląc się własnym doświadczeniem, powiedzieć także ze w takich warunkach bardzo trudno jest wytrzymać psychicznie, żeby całkowicie się nie zniechęcić i nie rzucić tego kolokwialnie mówiąc "w pioruny". Kadra dydaktyczna - w mojej ocenie mocno zróżnicowana pod względem kompetencji i merytorycznej jakości prowadzenia wykładów kursorycznych. W moim przekonaniu jest zaledwie kilku księży, których można nazwać ludźmi ze świata nauki z tytułem profesora którzy rzeczywiście są naukowcami z powołania i pasji. Świeccy oczywiście nie mają szans na podjęcie pracy dydaktycznej na kierunku teologia. Pedagogika rządzi się innymi prawami gdyż tam są zatrudniani pracownicy naukowi z innych ośrodków naukowo - badawczych, vide Uwr, bodajże Uksw. Teraz rzecz o perspektywach, tutaj również krytycznie ale prawda jest najważniejsza i trzeba ją mówić ku przestrodze dla maturzystów którzy niesieni na fali młodzieńczych ideałów i ewangelizacyjnych zapałów będą chcieli zgłębiać tajniki wiedzy o Bogu by po pięciu latach "chodzenia na wykłady" roztoczyła się przed nimi świetlana przyszłość wielkich uczonych teologów... A więc ad rem, horyzonty na zatrudnienie są beznadziejne. Widać, że wydział funkcjonując poza strukturami uniwersyteckimi ma 'delikatnie mówiąc' możliwości oddziaływania na pomoc w odnalezieniu się na rynku pracy. Obecne działania podejmowanie przez tzw. Biuro promocji - z całym szacunkiem, ale w mojej ocenie są czysto propagandowym zagraniem które ma mydlić oczy, że coś się w sprawie zatrudnienia po studiach teologicznych robi, ze uczelnia nawiązuje 'współprace' z uni przyr. Proszę nie dawać temu wiary, nie ma to żadnego znaczenia dla szarego studenta teologii. Chcę zwrócić tutaj uwagę na ważną kwestię jednolitości 5 letnich studiów na kierunku teologia - oznacza to wejście na pięcioletnią ścieżkę kształcenia z której nie można się przenieść tak jak ma to miejsce po 3 letnich studiach licencjackich przykładowo na Uwr, gdzie można kształcić się na dowolnie wybranych II stopniu mgr. Słowem, jak się zacznie to jest się utopionymi pozostaje podyplomówka jako przysłowiowe łapanie się brzytwy celem zwiększenia swojej szansy na odnalezienia pracy. Proszę się nie łudzić że coś zmieni się na lepsze, tendencja wyraźnie jest spadkowa jeśli chodzi liczbę studentów na cyklu dla świeckich, ponieważ klerycki tryb rządzi się swoimi prawami, tam liczba studentów utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie już od dłuższego czasu. Kończąc mój przydługawy komentarz chcę raz jeszcze poruszyć najbardziej istotną kwestię a więc co po. Otóż potem, jest dno. Warto także zaznaczyć że w dziekanacie nigdy nic nie wiedzą, co bardzo irytuje... Dominuje więc poczucie zmarnowanych szans i wejścia w przestrzeń która nie daje żadnych perspektyw. Podzielając w pełni wypowiedzi moich poprzedników tj. @papy i @xyz z przykrością i bólem serca stwierdzam że teologia jest powiedzmy - traktowana w sposób drugo- jeśli nie trzeciorzędny w porównaniu z kierunkami uniwersyteckimi przy szukaniu zatrudnienia. Dziękuję...