WSJO to temat rzeka, dlatego napiszę tylko część tego, co bym chciała, szczególnie o japonistyce.
1. Gdy zobaczyłam pierwszy plan pomyślałam, że nie jest w pełnej wersji. Czekałam jeszcze kilka dni, aż zaczął się semestr i okazało się, że to wcale nie żart - zajęć jest naprawdę mało! Na zajęciach wykładowcy zdążą podać tylko to, czego mamy się nauczyć, żadnego realnego ćwiczenia - studia zaoczne?
2. Wykłady takie jak Anglosaska kultura językowa (wykładowca sam nie dowierzał, że ma styczność z japonistami i sinologami), wykład monograficzny: Europa na skrzyżowaniu kultur, wykład monograficzny: wielkie narracje niemieckie a perspektywa historii - moim zdaniem nie powinny mieć miejsca!
3. Konwersacje dopiero od drugiego roku, jedna godzina w tygodniu. Na zajęciach napiszemy parę zdanek, przeczytamy je, a na kolejne zajęcia mamy przynieść jakieś wypracowanie. Zero rozmów, ewentualnie po angielsku : ) Translatoryka od roku trzeciego.
4. Jedna z wykładowczyń ocenia studentów tak jak ich lubi... lub nie : ) Notorycznie ktoś nie zdaje testów ani egzaminów przez 1,2 lub 3%, a to tylko dlatego, że owa pani NIE MIAŁA TEGO NA MYŚLI, chociaż zdanie jest gramatycznie i merytorycznie poprawne. Potwierdzili to również inni wykładowcy i dodali, że na pewno by to zaliczyli. Natomiast gdy takie samo zdanie napisała osoba, którą wykładowczyni lubi - nie ma problemu, ba! może nic nie potrafić, ale co by się nie działo, na zaliczenie zawsze może liczyć :)
Ogólnie japoniści są bardzo mili i można do nich podejść, o coś zapytać, naprawdę starają się pomóc.
5. Pewna pani doktor w dzień egzaminu stwierdziła, że tych, których nie było co najwyżej dwa razy na zajęciach dostają zaliczenie bez pisania egzaminu i zrobienia czegokolwiek, aby na nie sobie zasłużyć. Na początku semestru zarzekała się, że KAŻDY BEZ WYJĄTKU MA OBOWIĄZEK EGZAMIN NAPISAĆ I TO BEZ ZNACZENIA CZY CHODZIŁ NA ZAJĘCIA CZY NIE.
6. Inna pani doktor zmieniła formę zaliczenia tydzień przed egzaminem. Oczywiście zapytała studentów o zgodę, ale ci którzy nie zgodzili się, zostali przegłosowani. Mieliśmy pięć dni na napisanie referatu na trzy strony, a sesja aż wrzała!
7. W Biurze Kształcenia panie nigdy nic nie wiedzą i nie mogą pomóc, ze wszystkim odsyłają na serwis, gdzie czasami znajdują się informacje sprzeczne z tym, co później mówią panie z biura. Ciągle są niejasności.
8. Uczelnia płatna, więc to normalne, że za wszystko trzeba płacić. Natomiast nienormalne jest, aby płacić za błędy popełnione przez uczelnię, np. za papierek, który pani wydrukowała zły, bo jej się pomyliło (oczywiście nie przyzna się do pomyłki, będzie wmawiać uparcie, że to wina studenta).
9. Dzień przed rozpoczęciem semestru władze uczelni postanowiły zamienić grupom plan włącznie z zamianą wykładowcy. Regulamin przewiduje jakiekolwiek jego zmiany najpóźniej trzy dni przed rozpoczęciem semestru. Nie było nigdzie żadnej informacji, że taka sytuacja może mieć miejsce, nie zostaliśmy nawet za to przeproszeni. Osoby, które dokształcają się na innych kursach itp. i już miały dostosowane swoje zajęcia poza uczelnią do zajęć uczelnianych musiały zmienić grupę, oczywiście za opłatą.
10. Przy podpisywaniu umowy zapytałam panią, czy nie będzie problemu opłacać uczelnię kilka dni po terminie (góra dwa tyg., płatność z góry za rok). "Oczywiście, że nie, zdarzają się studenci, którzy pracują za granicą i nawet miesiąc po terminie opłacają wszystko i jest ok, no, czasami mogą naliczyć jakieś niewielkie odsetki." Dwa tygodnie przed ostatecznym terminem zaczynają się maile, telefony, że zbliża się koniec terminu. Ostatni dzień nadchodzi i nic do pań nie dociera, że informowałam o zapłacie po terminie już nie raz, proszę nie dzwonić codziennie, jestem świadoma wszystkich minimalnych odsetek, którymi jesteśmy wręcz zastraszani jakby w grę wchodziły co najmniej tysiące. Pewnego dnia odbierałam telefon cztery razy, aby usłyszeć to samo. Prosiłam, aby pani przestała dzwonić, bo to nic nie da. W odpowiedzi usłyszałam, że ona nie ma na to wpływu. W końcu wyłączyłam telefon i zmieniłam numer.
Cokolwiek będzie lepsze niż ta uczelnia! Na kursie japońskiego za taką kasę nauczycie się tyle samo, a może nawet i więcej, w każdym razie na pewno zaczniecie cokolwiek mówić w tym języku! Wyobraźcie sobie jaki to stres i strach wchodzić na egzamin ustny ze świadomością, że wymagają od was czegoś, czego was nie uczą!
I jeszcze jedno! To uczelnia dla typowych masochistów, szarych myszek, które boją się własnego cienia. Jeżeli jesteś zupełnie kimś innym, ta uczelnia udowodni ci, że wcale tak nie jest. Studenci, którzy chcą walczyć o swoje prawa są totalnie olewani, ponieważ nie mają poparcia grupy. Dlaczego? Cytat: BOIMY SIĘ KONSEKWENCJI. Tak, ludzie, którzy mają mieć wykształcenie wyższe boją się bronić swoich praw. Uszy więdną, ręce opadają, wszystko wiotczeje i opada...
A tak na zakończenie... Wyobraźcie sobie, że składacie ze znajomą podania w tym samym celu i o tym samym uzasadnieniu, oczywiście na podaniach są inne dane personalne, więc co? Kopiujecie tekst podania, zmieniacie dane i wysyłacie :D Po czym jednej z was podanie odrzucono. Dlaczego? Bo treść ta sama. Na początku pomyślałam, że może przez przypadek nie zmieniłyśmy danych czy coś, ale nie. Wszystko jest ok. No dobra, no to trzeba wysłać jeszcze raz, dosłownie zmieniłyśmy tylko szyk zdania. I co? Magicznie drugie podanie okazuje się właściwe! WOW!!!