Same studia wspominam dość dobrze, niektóre zajęcia bardziej ciekawe, niektóre mniej- totalnie normalne, niektórzy wykładowcy elastyczni, inni wcale- zgodnie z pięknymi reklamami w radiu o możliwości połącznia, pracy, studiów i życia prywatnego. Nie zawsze tak było, a szkoła nie reaguje na zgłoszenia studentów dotyczących niekompetentnych prowadzących, w ankietach. Niestety mojej specjalizacji na FiRze również nie otwarto, więc nagle trzeba było zmienić i dostosować się do innych przedmiotów. Jednak szkoła zafundowała mi wręcz traumatyczne pożegnanie. Ogrom ciężkiej pracy i poświęconego czasu przez trzy lata, aby zdobyć upragnione wykształcenie i świętować, cieszyć się z sukcesu. Jednak w dniu obrony pracy, wcale tak to nie wyglądało. Obecność na seminariach przez cały rok i konsultacje z promotorem na nic się nie zdały. Zapewniał, że tak bardzo wszystkim się przejmuje- tak, wszystkim, oprócz maili, które studenci wysyłali do niego w trakcie semestru, ponieważ na nie w ogóle nie odpisywał. W ogóle nie miał pojęcia o pracy, którą napisałam, a którą co 2 tygodnie z nim konsultowałam. Tak, zaglądanie w mini fragmenty na seminarium (nie przeglądając wcześniej pracy) i przyklepywanie wszystkiego nie świadczy o zaznajomieniu się z pracą studenta. Zresztą często nie można było się skonsultować, ponieważ promotor był w trasie, prowadził i fizycznie nie miał możliwości otworzyć pracy. Systematyczne wysyłanie kawałków pracy nie miało sensu, a obrona to była jakaś fikcja. Recenzent Stefański nie dość, że od samego początku wykazywał agresywną postawę, totalny brak kultury i szacunku do drugiego człowieka, a nawet jawną niechęć do przepytywanych, po prostu brak profesjonalizmu uderzał od niego. Nie słuchał prezentacji, rozmawiał w trakcie, nie zaznajomił się dostatecznie z pracą. Nagle praca konsultowana z promotorem wyższym stopniem- A. Borowcem, w ogóle nie miała sensu i była chaotyczna. Jak sfrustrowanym trzeba być, aby nadal pracować w placówce, która tak tego człowieka męczy i daje satysfakcję z pokazywania swojej wątpliwej wyższości i atakowania studentów. Respekt da się wypracować też innymi metodami. Promotor Borowiec zarzekał się dosłownie, jak to będzie bronił przed wyskokami recenzenta, a słowem się nie odezwał... aby zaradzić sytuacji i pohamować bezpodstawne ataki. Telefony wydzwaniają do absolwentów z administracji WSB, z zachętą na studia II stopnia. Jak najbardziej- jednak nie na Uniwersytecie Merito :) Ludzie - dopłaćcie i idzie na Ekonomiczny.