Opinia o terapii zajęciowej na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu: Studia na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu nie były moimi pierwszymi (podjęłam je równolegle z kierunkiem na innej uczelni, chcąc poszerzyć swoje wykształcenie), znając już trochę "świat akademicki" spodziewałam się po jednej z najlepszych uczelni medycznych w Polsce wysokiej jakości kształcenia - niestety. Program studiów jest bardzo niedopracowany, przepełniony przedmiotami, na których non stop powielany jest ten sam materiał, który często z terapią zajęciową ma niewiele wspólnego. W istocie, dużo więcej przez trzy lata licencjatu nauczyłam się sama czytając angielskojęzyczne artykuły naukowe bądź też publikacje wydawane przez różnorodne stowarzyszenia terapeutów zajęciowych z całego świata. Uczelnia ma parę mocnych stron, wykładowcy z niektórych zakładów to istny dar z niebios, potrafią z wielką pasją wykładać i zarażać miłością do nauki (wielki ukłon dla Zakładu Medycyny Środowiskowej UMP oraz dr M. Kampioni z Katedry i Kliniki Zdrowia Matki i Dziecka), jednakże są to bardzo nieliczne wyjątki. Na kierunku terapia zajęciowa studenci są zobowiązani do obowiązkowego uczestnictwa we wszystkich zajęciach (często nawet bez możliwości jakiejkolwiek nieobecności) a zajęć jest bardzo wiele (praktycznie trzy lata spędzone od rana do wieczora na uczelni) - uniemożliwia to rozwój naukowy, działanie w kołach naukowych, wyjazdy na konferencje, pracę dorywczą czy też zwykłe odwiedzanie rodziny mieszkającej w odległym mieście. Tryb ten byłby zrozumiały w momencie, gdy zajęcia byłyby istotne dla rozwoju zawodowego, jednakże tak się nie dzieje - w większości jest to ogromna strata czasu, gdyż wykładowcy albo nie mają pomysłu co mają studentom wykładać albo przekazują wiedzę często w sposób lakoniczny, bez żadnego starania, przygotowując prezentacje na zasadzie kopiuj-wklej z Internetu (nawet z Wikipedii!). O zgrozo, często podają również fakty niepodparte w żaden sposób naukowo lub wręcz sprzeczne ze stanem nauki, wskazując jako punkt odniesienia tylko i wyłącznie własne doświadczenia, co nie powinno mieć miejsca na żadnym uniwersytecie. Brakuje intelektualnego podejścia do studenta. Studentów często traktuje się bez żadnego szacunku, infantylizuje, nie dopuszcza do posiadania własnego zdania (jest nie do pojęcia, że takie sytuacje zdarzają się na poważanej uczelni wyższej w Polsce!). Bardzo negatywna atmosfera jest również i na samych studiach, tworzone są bardzo małe grupy, w których bardzo szybko pojawiają się zachowania przemocowe wśród studentów (bullying) – jednym słowem, uczelnia kształci przyszłych terapeutów zajęciowych, którzy z tego punktu widzenia na terapeutów w ogóle się nie nadają. Wykładowcy dokładają swoją cegiełkę, często traktując najbardziej uzdolnionych studentów jeszcze gorzej (czyżby z zazdrości?), nieraz udowadniając im swoją wyższość nad nimi. Studenci są również zmuszani do uczestniczenia w zajęciach, które ich naukowo nie interesują, ponieważ grupa jest zbyt mała by otworzyć zajęcia dla wszystkich zainteresowanych poszczególnymi fakultetami czy seminariami. Na Uniwersytecie zdarzają się również sytuacje niczym z "Procesu" Kafki - np. informacja w połowie semestru, że nie ma zgody władz na odbywanie zajęć naszej grupy lektoratowej, które już się odbyły i z których uzyskaliśmy zaliczenie. Wydaje się, jakby większość na Wydziale Nauk o Zdrowiu UMP zapomniała, że to nie student jest dla uczelni, ale uczelnia dla studenta. O bardzo wiele rzeczy trzeba na tej uczelni walczyć, podczas gdy na innych są one utartym standardem. Studentów czeka więc trzy lata emocjonalnej karuzeli. Zawód terapeuty zajęciowego jest jednym z piękniejszych zawodów tego świata, jednakże studenci UMP kończą te studia z wielkim żalem i wypaleniem zawodowym, ostatecznie zmieniając kierunek na inny. Bardzo polecam tę ścieżkę zawodową, jednakże odradzam studiowanie na tej uczelni.