@Nick, zupełnie się z Tobą nie zgodzę. Z tego co piszesz wynika, że uczelnię skończyliśmy w tym samym roku :) Studentów płci męskiej na naszym roku było niewielu - można ich było policzyć na palcach jednej ręki - a więc doskonale znam wszystkich. Szczerze? Nie wydaje mi się żebyś w ogóle studiował w Viamoda i jesteś zwykłym, tak zwanym klakierem :) Wyciągam taki wniosek z treści Twojego posta, w którym brak konkretów i pojawiają się rzeczy nieprawdziwe :) Chętnie jednak odniosę się do tego co piszesz.
- wykłady - wszystkie, co do jednego w pełni potrzebne i wartościowe. Czasami, szczególnie kiedy zbliżała się sesja i było po prostu strasznie ciężko, ze względu na ogromną ilość pracy wydawało mi się, że pewne rzeczy się zbędne. Dziś, z perspektywy czasu zupełnie inaczej na to patrzę. Doceniam każdą minutę spędzoną w uczelni, zdobytą wiedze, szczególnie cenię kontakty z najlepszymi specjalistami z którymi bez Viamody najprawdopodobniej nie miałabym szansy nigdy się nawet spotkać,
- tematyka monotonna? powtórzone przedmioty? - totalna bzdura. Nawet trudno się do tego odnieść. Przez 3,5 roku nauczyłam się naprawdę bardzo dużo, zaczynając od podstaw rysunku, historii ubioru, sztuki, konstrukcji, materiałoznawstwa, fotografii. Nie będę wymieniała wszystkiego, bo to nie o to chodzi, zresztą zainteresowani mogą sobie sprawdzić u źródła zakres materiału jaki trzeba przerobić,
- zupełnie już nie rozumiem sformułowania, że szkoła nie daje nic od siebie :) W mojej opinii szkoła daje wyjątkowo dużo od siebie i szczerze mówiąc nie znam innej, która aż tak pomaga studentom. Przez cały okres studiów nie musiałam kupować ani metra materiału. Wszystkie materiały potrzebne do ćwiczeń, realizacji własnych projektów dostałam z uczelni, dodatki, nici, podszewki, klejonki - wszystko! Do tego pracownia, nazywana przez uczelnię laboratorium technologicznym wyposażona jest w przemysłowe maszyny, także specjalistyczne. Do pomocy jest pani konstruktor oraz krawcowa. Nie musiałam przynosić nawet papieru na zajęcia z konstrukcji. A jeśli chciałam skorzystać z pracowni prywatnie, nie było żadnego problemu, także komputerowej czy studia fotograficznego,
- języki obce - zgadzam się, na początku były dwa i nasz rocznik zgodnie z podpisaną umową zrealizował i angielski i włoski (Mateo :) ) w pełnym zakresie, a angielski nawet dołożono nam na jeszcze jeden semestr. Z tego co do mnie dotarło wiem, że później szkoła wycofała się z języka włoskiego, dwa języki, przy dużej ilości innych zajęć były zbyt dużym obciążeniem w sesji dla studentów. Podobno później były jakieś grupy dla chętnych ale studenci nie chodzili na te dodatkowe zajęcia, więc zrezygnowano z tego pomysłu. Jak jest teraz, nie wiem.
- praktyki - na każdych studiach praktyki są częścią programu. Z tego co mi wiadomo to z mocy ustawy. Ja osobiście zaliczyłam pracę zawodową w ramach praktyk. Wiem jednak, że wielu z nas odbywając praktyki w różnych firmach otrzymywało tam oferty zatrudnienia. Widziałam też wiele ogłoszeń o pracę z dopiskiem, że mile widziani absolwenci Viamoda. Z mojego doświadczenia wiem, że generalnie studenci i absolwenci uczelni postrzegani są w branży jako osoby dobrze przygotowane do zawodu. Sama dostałam kilka ofert pracy z których nie skorzystałam z racji mojej dotychczasowej pracy. W trakcie rozmów jednak usłyszałam wiele miłych słów pod adresem Viamody.
Należałam do pierwszego rocznika Viamody. Przez okres moich studiów uczelnia dwukrotnie zmieniała siedzibę i to było czymś dla nas bardzo męczącym. Ostatnie 2 lata studiów odbyło się już bez zawirowań i wygląda na to, że nowa siedziba uczelni jest już na stałe. Owszem byliśmy tak zwanym królikiem doświadczalnym i tak sobie myślę z perspektywy czasu, byliśmy też chyba traktowani trochę lajtowo. Będąc na ostatnim roku widziałam, ze kolejne młodsze roczniki mają chyba trochę bardziej dociśniętą śrubę. Generalnie - polecam z czystym sercem :)