Przenosiny z tzw. "Anglistyki" w LSW
Panie w Dziekanacie bardzo miłe. W Wyższej Szkole Turystyki i Języków Obcych, znaczy się, bo w konkurencyjnym LSW, przy Karolkowej, to różnie bywa. Ale nie o tym chcę tutaj napisać, tylko o ewentualnych próbach przeniesienia się z marniutkiego LSW do położonego niedaleko WSzTiJO. Lista przedmiotów i przydział godzin w LSW są po prostu żenujące, natomiast w WSzTiJO wyglądają zdecydowanie obiecująco. Niestety, mimo jakichś tam wytycznych Ministerstwa Edukacji, uczelnie wyższe i pseudowyższe w Polsce, robią praktycznie co chcą. W przypadku tych lepszych uczelni kończy się wyśrubowaniem i zawyżeniem poziomu (vide chociażby UW), a w przypadku pseudouczelni takiej jak LSW czymś oczywiście wręcz zupełnie przeciwnym. Do czego zmierzam. Wiele można by napisać o tym, jak LSW traktuje swoich klientów. LSW zresztą bardzo się zawsze przy takiej okazji denerwuje i straszy sądem, wyrzuceniem ze studiów, etc.. Podam jeden, wielce wymowny, przykład. Studenci IV semestru zaocznej "anglistyki" LSW mieli w semestrze letnim 2017 w sumie aż całych 7 h literatury i historii języka specjalności. Wykładowca, dr Krzysztof Fordoński, umożliwił swoim studentom uczenie się tych dwóch ważnych, pamięciowych przedmiotów i tzw. "pracę własną" przez zaledwie 5 dni. Dnia szóstego odbyły się dwa testy zaliczeniowe. Tak jest w LSW prawie ze wszystkim. Czyli bardzo źle. Co widać od razu, jeśli ktoś tylko choć trochę zna się na rzeczy, no i oczywiście przy jakiejkowliek próbie zmiany LSW na inną uczelnię. Pewien student próbował tak zrobić. Wyszło mu w WSzTiJO po okazaniu Karty Przebiegu Studiów z LSW podobno aż ok. 30 "różnic programowych", w tym m.in. neurodydaktyka, mimo specjalizacji tłumaczeniowej, czyli 30 przedmiotów do zaliczenia w 4 miesiące, oprócz tych, które miały być przerabiane podczas semestru IV, na który to student miał nadzieje zostac przyjęty. Innymi słowy, porażka kompletna i konieczność zaczynania studiów od początku w WSzTiJO, mimo pełnych 3-ech semestrów zaliczonych w LSW. Już samo to wiele mówi i o LSW i o WSzTiJO. Tyle. Od LSW uczciwie radzę trzymać się jak najdalej. Naprawdę, nie tylko dlatego, że kanclerz i założyciel tej pseudouczelni, Nowakowski, studiował w Kijowie i w dodatku stosunki międzynarodowe. O WSzTiJO i studiowaniu tam niech wypowiedzą się ci, którzy próbowali. Pozdrawiam.